Forum Fotokadr Strona Główna Fotokadr
Forum miłośników fotografii
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wywoływanie w licie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fotokadr Strona Główna -> Ciemnia analogowa
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Fleks
Forumowicz


Dołączył: 26 Mar 2009
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:55, 22 Kwi 2009    Temat postu: Wywoływanie w licie

Człowiek jest istotą dwoistą. Obecne są w nim dobro i zło, wielkość i małość, siła i słabość, podobnie jak we wszechświecie. Może opowiedzieć się po jasnej lub po ciemnej stronie mocy. Ale dopiero połączenie tych wszystkich cech sprawia, że staje się całością, zrównoważoną lub zdominowaną przez jedną lub drugą stronę. Idąc przed siebie widzimy zupełnie odmienny obraz niż ten, który jawi nam się po odwróceniu się w tył, gdy zaczynamy wracać do punktu wyjścia.

Moglibyśmy zadać sobie pytanie - po co komu fotografia na tradycyjnych srebrowych materiałach czarno-białych. Niewątpliwie techniki cyfrowe pozwalają na osiągnięcie takich stopni kontrastu oraz przejść pomiędzy walorami, jakie nie zawsze są możliwe do osiągnięcia pod powiększalnikiem. Tutaj jednak przy odrobinie cierpliwości pomocny będzie split-grading.
Dla mnie jednak najmocniejszą stroną fotografii czarno-białej wykonywanej na tradycyjnych materiałach jest jej fizyczna obecność - najlepiej obrobione zdjęcie nie zastąpi materialnej odbitki.

Tutaj w sukurs upartemu konserwatyście przychodzą niszowe firmy produkujące tradycyjne filmy i papiery fotograficzne. Na szczęście pozostało ich trochę na rynku, i miewają się one całkiem dobrze. Oczywiście wszystko jest kwestią czasu, pamiętajmy jednak, że każda akcja budzi reakcję, a zainteresowanie czarno-białą fotografią jest właśnie reakcją na zimną i nazbyt mechaniczną, pozornie łatwą fotografię cyfrową.

Wywoływacze litowe znajdowały pierwotnie zastosowanie w poligrafii przy wykonywaniu kopii kreskowych, gdzie chciano uzyskać jak najbardziej kontrastowe obrazy. Jednakże okazało się, że wywoływacze te można wykorzystać przy powiększeniach z normalnych negatywów półtonowych. Charakterystyczne dla zachowania się naświetlonej odbitki w wywoływaczu litowym jest to, że cienie wywołują się szybciej i w miarę ich zaczerniania się intensywność wołania tych partii ulega przyspieszeniu. Światła wołają się natomiast znacznie wolniej. Po prostu im więcej światła padło na papier w danym miejscu, tym szybciej zachodzą tam procesy wywoływania. Tak więc bardzo istotne jest tutaj przerwanie wywoływania w odpowiednim momencie i zanurzenie odbitki w roztworze przerywacza, który natychmiast zatrzyma wywoływanie.

Dzięki wyżej wymienionym właściwościom wywoływacza litowego możemy regulować kontrastowość odbitki poprzez kombinację czasu ekspozycji pod powiększalnikiem oraz czasu wywoływania naświetlonej odbitki w wywoływaczu litowym. Nie ma znaczenia, czy papier jest stało- czy zmiennogradacyjny. Kontrastowość regulujemy wedle uznania w/w czasami. Skłonny jestem zaryzykować twierdzenie, że dzięki wywoływaczowi litowemu osiągamy większą rozpiętość gradacji niż w przypadku papierów zmiennogradacyjnych wywoływanych w tradycyjnych wywoływaczach czarnobiałych.

Kolejną zaletą wywoływacza litowego jest zabarwienie gotowych odbitek. Nie są one jednolite w pełnej tonalnej skali czerni, szarości i świateł jak zdjęcia, do których jesteśmy przyzwyczajeni. Tutaj cienie mogą być prawie czarne lub ciemnobrunatne z odcieniem wpadającym w zieleń. O ile jednak odbitki retro typu „warm tone” są monochromatyczne, a ich odcień wpada w barwę jednolicie brunatnozieloną, to odbitki wołane w licie mają wspomniane już ciemne cienie, natomiast ich światła mogą przybierać barwę łososiową, żółtawą czy jasnobrązową. To wszystko jest zależne od składu emulsji stosowanego papieru.

Ze względu na specyficzny sposób powstawania obrazu do wywoływania w licie najbardziej nadają się papiery chlorobromosrebrowe z podwyższoną zawartością soli srebra. Proces wołania nazywany jest tutaj wywoływaniem infekcyjnym i przebiega inaczej niż w przypadku wywoływaczy półtonowych. Obraz zaczyna być widoczny dopiero po upływie kilku minut. Na początku wywoływania infekcyjnego nie można zaobserwować żadnych zmian poza nieznacznym przyciemnieniem w najsilniej naświetlonych partiach obrazu. Jednak zmiany zachodzą przez cały czas na poziomie molekularnym. Z chwilą pojawienia się obrazu następuje przyspieszenie zaczerniania w największych cieniach. Najpierw w jednym lub w kilku miejscach na raz pojawiają się ciemne punkty, które zaczynają się powiększać, tak jakby oddziaływały na sąsiednie miejsca. Stąd nazwa „wywoływanie infekcyjne”.

Od tej chwili należy uważnie obserwować odbitkę spoczywającą w wywoływaczu, gdyż zbyt długie wołanie może prowadzić do kompletnego zaczernienia odbitki, a tym samym jej utraty. Dlatego w wybranym, naszym zdaniem najwłaściwszym momencie, odbitkę należy szybko przełożyć do kuwety z intensywnie działającym roztworem przerywacza. Gotowe odbitki pozwolą naszym zdjęciom nabrać cech indywidualnych, co jest znacznie trudniejsze do uzyskania w przypadku technik cyfrowych. Jednak niezależnie od nośnika, to my jesteśmy odpowiedzialni za końcowy efekt.

Seria „Wieloświaty” wykonana w wyżej opisanej technice litowej, przedstawia nie świat rzeczywisty, ale impresyjny, będący wynikiem nałożenia na siebie dwóch ekspozycji na jednej klatce w krótkim odstępie czasu.
Ten cykl fotografii zaczął powstawać w momencie gdy po wielu latach przerwy pojawiłem się na ulicy mojego dzieciństwa. Okazało się, że ulega ona szybkiej destrukcji, co samo w sobie było dość fascynującym procesem. Moja uwagę przyciągnęły domy podparte legarami, w których wciąż mieszkali ludzie, niekiedy nielegalnie. Prócz tworzenia zwykłej dokumentacji fotograficznej postanowiłem zrobić coś jeszcze.

Punktem wyjścia stały się gdańskie budynki i budowle ulegające destrukcji, kiedyś piękne, a dzisiaj piękne inaczej – wyobrażeniem dawnej świetności. Nałożenie na siebie dwóch (rzadziej trzech) zdjęć wykreowało nową rzeczywistość, obecną tylko na papierze fotograficznym. Wołanie w licie odrealniło zmultiplikowaną rzeczywistość i uruchomiło wyobraźnię, która jak wiadomo, nie ma granic. By jak najdalej odejść od cyfrowej rzeczywistości wykorzystałem tradycyjne materiały srebrowe oraz historyczne już dwuobiektywowe lustrzanki średnioformatowe produkcji krajowej „Start” z lat sześćdziesiątych. Bardzo odpowiadała mi zamontowana w nich optyka, dająca charakterystyczne zniekształcenia. Aby osiągnąć jeszcze bardziej piktorialny efekt, spróbowałem też fotografować ebonitowym sowieckim „Lubitielem”, posiadającym trójsoczewkowy obiektyw, silnie zmiękczający obraz zwłaszcza w rogach kadru. Jednak później dla odmiany przeszedłem na ponad półwiecznego „Rolleiflexa”, chcąc uzyskać jak najwięcej wyrazistych detali. Umożliwił mi to zamontowany w tym weteranie wspaniale i ostro rysujący zeissowski „Tessar”.

Po pewnym czasie rozszerzyłem krąg moich poszukiwań, rozbudowując powstający cykl o destrukty budowli z innych rejonów Polski i Europy. Zafascynowały mnie ruiny spalonego przez sowietów największego niegdyś pałacu w byłych Prusach Wschodnich w Kamieńcu koło Prabut, czy sypiący się aczkolwiek nadal zamieszkały renesansowy pałac w Broniszowie na Dolnym Śląsku. Spalona słońcem Katalonia również stanowiła pole do dalszych poszukiwań odrealnionych wytworów ludzkich rąk i umysłów. Mój wielki smutek wzbudziły rozsypujące się podcieniowe domu na Żuławach Malborskich, świadczące o tym, że nie jesteśmy zbyt dobrymi gospodarzami na tej ziemi. Na pewno nie szanujemy pamiątek przeszłości, pozwalając odejść im w niebyt; los jest jednak sprawiedliwy, bo my znikniemy tak samo.

Na fotografiach starałem się pokazać nie tylko dwoistość rzeczy ale stworzyć też nowy wymiar. Jedni mogą uznać, że przedstawiają one chaos, inni zaś, że nałożenie się na siebie dwóch ekspozycji stworzyło nową jakość obrazową, której na jawie się nie zobaczy.
Odbiór zdjęć jest indywidualną sprawą widza, któremu pozostawiam ostateczną interpretację.

Materiały: Wybór papierów do obróbki litowej kurczy się powoli. Z rynku zniknęły papiery Kentemere, Agfa oraz Forte. Z dostępnych w Polsce doskonałe do wywoływania w licie są czeskie papiery Fomatone (ciepłotonowe). Na razie nic nie wskazuje na to, aby miano zaprzestać ich produkcji. Obiecujące są materiały mało jeszcze u nas znanej niemieckiej firmy Adox. Przynajmniej wskazują na to pierwsze doświadczenia z tym materiałem. Wszystkie potrzebne materiały można zamówić przez Internet.

Wywoływanie infekcyjne – sposób wywoływania głównie specjalnych materiałów światłoczułych w celu otrzymania bardzo wysokiego współczynnika kontrastowości; polega na tym, że w specjalnym wywoływaczu redukcji ulegają nie tylko naświetlone halogenki srebra, ale również ziarna z nimi sąsiadujące, które jak gdyby ulegały od nich infekcji – stąd nazwa.
(H. Latoś, 1000 słów o fotografii, Warszawa 1979)

Wywoływanie infekcyjne
Nazwa metody związana jest z mechanizmem procesu. Inny termin – wywoływanie „lith” – wynika z zastosowania metody przy otrzymywaniu obrazów odznaczających się wielkim kontrastem na specjalnych materiałach graficznych.
Efekt bardzo dużej kontrastowości występuje przy zastosowaniu wywoływacza charakteryzującego się długim okresem indukcji i praktycznie nie zawierającego siarczynu, wychwytującego produkty utleniania substancji wywołujących. W praktyce jako substancji wywołującej używa się hydrochinonu, którego okres indukcji zwiększa się jeszcze dodatkiem do filmu lub roztworu pewnych substancji, np. poliglikoli, podczas gdy stężenie siarczynu utrzymuje się na poziomie minimalnym za pomocą formaliny albo połączenia addytywnego formaldehydu z wodosiarczynem.
Proces wywoływania zaczyna się w sposób normalny na ziarnach łatwo wywoływalnych. Tworzące się produkty utleniania substancji wywołującej katalitycznie przyspieszają proces wywoływania pod warunkiem, że nie są one wiązane przez siarczyn. W momencie wzrostu stężenia produktów utleniania substancji wywołującej do wartości krytycznej następuje prawie natychmiastowa reakcja wywoływania wszystkich ziaren wywoływalnych.
Ponieważ srebro wydzielające się w tym procesie odznacza się dużą siłą krycia uzyskuje się bardzo stromą gradację obrazu.
Nie wszystkie emulsje nadają się do wywoływania infekcyjnego; stosuje się tutaj emulsje chlorobromosrebrowe o dużej zawartości chlorku srebra.
(na podstawie: G. Teicher, Fototechnika, Warszawa 1982).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kadrowy
Administrator


Dołączył: 23 Mar 2009
Posty: 86
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Gdańsk
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:28, 22 Kwi 2009    Temat postu:

Taaa...
Jako młodzieniec często siedziałem z ojcem w ciemni. Dziś jednak już chyba bym się nie dał namówić na zabawy z powiększalnikiem.
Lubię czasem wypstrykać film moją poczciwą Practiką, ale odbitki wywołuję w labie :/
Bez fotografii cyfrowej szybko bym usechł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Fotokadr Strona Główna -> Ciemnia analogowa Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin